Autor |
Wiadomość |
Szczerość |
Wysłany: Wto 23:05, 19 Mar 2013 Temat postu: |
|
Bażant mnie denerwował, jednak jak tak płakał to mi się go trochę żal zrobiło W końcu jednak przekonał się jak wiele stracił. Pani Bażantowa była fajna, szkoda, że zginęła w ten sposób. Wiele jest takich małżeństw w Polsce i na świecie. Serial w pewnym sensie opisuje ludzkie problemy i problemy całego świata. |
|
|
Kestrel |
Wysłany: Nie 18:55, 12 Cze 2011 Temat postu: |
|
Pomijając te ich ''dziwne'' charaktery, to ten Pan Bażant śmiesznie latał, hah. |
|
|
Timothy |
Wysłany: Pią 16:30, 19 Cze 2009 Temat postu: |
|
Oj, prawda. Pani Bażantowa czuła się odpowiedzialna za swojego męża i kochała go, ale gdyby miała silniejszy charakter (np. jak Pani Zającowa) to potrafiłaby z pewnością zmienić Bażanta - strachliwego egoistę. Nic z tym nie zrobiła ani go nie zostawiła, ani nie zmieniła co w końcu doprowadziło do ich wzajemnej zguby. Dlatego rozumiem (ale nie podzielam) braku współczucia dla niej Śmiałka. |
|
|
Adder |
Wysłany: Wto 8:22, 16 Cze 2009 Temat postu: |
|
No jasne że jest to godne pożałowania ale ja bym się nie skrupiała za to na pani Bażantowej. W końcu miłość nie wybiera. |
|
|
Śmiałek |
Wysłany: Pon 19:20, 15 Cze 2009 Temat postu: |
|
A mi nie jest żal pani bażantowej. Nie podoba mi się, że tak cały czas chce dopieścić swojego partnera. Np. scena gdzie wszystkie zwierzęta siedzą w stodole? i bażantowa wciska mu w ogon jakieś piórko (ogon bażanta jest spalony - nie ma swoich pięknych piór)... Ja nie wiem, jak mogła sobie takiego niedorajdę wybrać i jeszcze znosić jego grymasy, cały czas mu usługiwać... Wiem, że taka fabuła jest podyktowana naturalnym zachowaniem tych zwierząt, ale czy ma mi być z tego powodu żal? Raczej nie... takie zachowanie (ludzi) jakie przedstawia para bażantów jest godne pożałowania.... |
|
|
Adder |
Wysłany: Nie 13:42, 14 Cze 2009 Temat postu: |
|
Fajnie że zrobiłeś temat o Bażantach , bo najwidoczniej wszyscy o nich zapomnieli. To kolejny przykład odniesienia do ludzi - bo przecież z ludźmi też tak bywa. Lubię panią Bażantową, żal mi jej bo jest postacią tragiczną. Bażanta nie jest mi tak żal, bo jak zauważyłeś brakowało mu głównie opieki swojej żony a kiedy postanowił wrócić po żmiję i tam na płocie - robił z siebie widowisko. Niemniej jednak kiedy o nim piszę jst mi go także mimo wszystko żal. |
|
|
Timothy |
Wysłany: Sob 19:31, 13 Cze 2009 Temat postu: Bażant |
|
Bażant to zwierze mieszkające w Zielonym Lesie wraz ze swoją żoną Panią Bażantową. Jest prawdziwym Narcyzem, uważa się za najpiękniejszego ptaka świata, bardzo dba o swoje pióra i ogon. Jego samozachwyt nie słabnie nawet po utracie ogona, który ulega zniszczeniu po rzucie w pobliże niego pocisku przez wiewiórkę.
Pan Bażant jest również strasznym tchórzem boi się, że ludzie go upolują. Jest irytujący dla reszty zwierząt, zacytuję Łasicę: "Choć jesteś histerykiem, ludzie i tak cię upieką <śmiech>" (co jednak następuje, ale o tym później). Wspomniałem o żonie Bażanta, która robi dla niego okropnie dużo, karmi go i we wszystkim wyręcza (np. objęcie warty na gospodarstwie farmera, za co płaci życiem). Jest nieustannie krytykowana i poniewierana przez męża. Po jej śmierci Bażant mocno rozpacza, ale czy na pewno brakuje mu żony czy może jej opieki? Po wydostaniu się z gospodarstwa, decyduje się wrócić po Żmiję, co jak na niego jest prawdziwym aktem odwagi. U zwierząt jego taka postawa budzi różne uczucia, jedni twierdzili, że postępuje dzielnie inni uważali, że robi z siebie widowisko.
Warto wspomnieć, że Pan Bażant po utracie ogona nie najlepiej lata, co powoduje, że "zalicza" pobliskie krzaki. Dotarłszy na gospodarstwo woła Żmiję, ale na widok stygnącej potrawy ze swojej żony, wystawionej za okno przez gospodynię zaczyna szlochać. Sprowadza to na niego uwagę psa Bruna i farmera, Żmija widząc tą sytuację próbuje go ostrzec, ale płaczliwy Bażant nie pozwala się uratować i podziela los żony. Ginie w początkach pierwszego sezonu. Myślę, że jest próżną, bezsensownie besztającą swoją żonę postacią. Potrzebna była tragedia aby zobaczył co stracił, i czego nie doceniał. Najgorsze jest to, że żona go kochała, a on kochał siebie, a to o nim już wystarczająco dużo mówi.
|
|
|